

Sen 1
1.
Jest noc, niedaleka przyszłość. Znajduję się w prostokątnym, pozbawionym okien pokoju o wymiarach około pięć na osiem metrów. Oprócz trzech trzcinowych foteli pokrytych brązową tapicerką i niewielkiego stolika obok foteli, pomieszczenie jest nieumeblowane. Meble nie stoją centralnie, lecz w kącie po dłuższej stronie pokoju. W pokoju w odległości około trzech metrów ode mnie stoi mój brat, moja matka, jej chłopak i dwóch obcych mężczyzn. Ja siedzę w jednym z foteli, zwrócony w stronę środka pokoju - naprzeciwko mnie siedzi około 25-letnia kobieta o spokojnych oczach i długich ciemnych włosach. Czekamy, a ja uświadamiam sobie, że jest to poczekalnia. Czuję się poważny i spokojny.
Kobieta naprzeciwko mnie mówi do mnie. Mówi, że nasza podróż wkrótce się rozpocznie i że powinienem się przygotować. Poznaję ją jako Plejadiankę. Patrzę jej głęboko w oczy i obie wiemy, o czym myśli druga osoba i dokąd zmierza nasza podróż.
Pokój jest wypełniony krystalicznym, opalizującym światłem, które tańczy i płynie po ścianach. Iskrzy się we wszystkich kolorach - jak klejnoty. Światło wpada przez otwór po mojej lewej stronie, przez który nie mogę wyjrzeć na zewnątrz, ponieważ otwór jest równoległy do mnie. Światło jest chłodne, ale jednocześnie ciepłe, jakoś wiosenne, mieniące się. Uświadamiam sobie, że są to odbicia statku świetlnego, który wylądował na zewnątrz i czeka.
Mój brat patrzy na mnie z mieszaniną rozpoznania, wątpliwości, powagi i strachu i pyta: "Co to za samochód, którym jedziemy?". W jego głosie kryje się rozpoznanie odpowiedzi, którą już sobie dał. Uśmiecham się do niego i spokojnie mówię: "To nie jest samochód, drogi Jensie". Mój brat czuje się utwierdzony w swoim rozpoznanym założeniu i spuszcza głowę - wyraźnie zdenerwowany, poważny i podekscytowany - medytacyjnie rozpoznający i rozważnie odczuwający.
Kobieta naprzeciwko mnie patrzy mi w oczy i daje do zrozumienia, że niedługo nadejdzie czas. Czuję jej myśli. Proszę ją, aby najpierw towarzyszyła mojej rodzinie, ponieważ ja chcę jeszcze pożegnać się z ziemią w medytacji i modlitwie. Wiem, że droga tam i z powrotem - aż do momentu, gdy mnie odbierze - trwa pół godziny.
2.
Jest noc, niedaleka przyszłość. Znajduję się w prostokątnym, pozbawionym okien pokoju o wymiarach około pięć na osiem metrów. Oprócz trzech trzcinowych foteli obitych brązową tapicerką i małego stolika obok foteli, pokój jest nieumeblowany. Meble nie stoją centralnie, lecz w kącie po dłuższej stronie pokoju. W pokoju w odległości około trzech metrów ode mnie stoi mój brat, moja matka, jej chłopak i dwóch obcych mężczyzn. Ja siedzę w jednym z foteli, zwrócony w stronę środka pokoju - naprzeciwko mnie siedzi około 25-letnia kobieta o spokojnych oczach i długich ciemnych włosach. Czekamy, a ja uświadamiam sobie, że jest to poczekalnia. Czuję się poważny i spokojny.Kobieta naprzeciwko mnie mówi do mnie. Mówi, że nasza podróż wkrótce się rozpocznie i że powinienem się przygotować. Poznaję ją jako Plejadiankę. Patrzę jej głęboko w oczy i obie wiemy, o czym myśli druga osoba i dokąd zmierza nasza podróż.Pokój wypełniony jest krystalicznym, opalizującym światłem, które tańczy i płynie po ścianach. Iskrzy się we wszystkich kolorach - jak klejnoty. Światło wpada przez otwór po mojej lewej stronie, przez który nie mogę wyjrzeć na zewnątrz, ponieważ otwór jest równoległy do mnie. Światło jest chłodne, ale jednocześnie ciepłe, jakoś wiosenne, mieniące się. Uświadamiam sobie, że są to odbicia statku świetlnego, który wylądował na zewnątrz i czeka.Mój brat patrzy na mnie z mieszaniną rozpoznania, wątpliwości, powagi i strachu i pyta: "Co to za samochód, którym jedziemy?". W jego głosie kryje się rozpoznanie odpowiedzi, którą już sobie dał. Uśmiecham się do niego i spokojnie mówię: "To nie jest samochód, drogi Jensie". Mój brat czuje się utwierdzony w swoim rozpoznanym założeniu i spuszcza głowę - wyraźnie zdenerwowany, poważny i podekscytowany - medytacyjnie rozpoznając i rozważnie odczuwając.Kobieta naprzeciwko mnie patrzy mi w oczy i daje do zrozumienia, że niedługo nadejdzie czas. Czuję jej myśli. Proszę ją, aby najpierw towarzyszyła mojej rodzinie, ponieważ ja chcę jeszcze pożegnać się z ziemią w medytacji i modlitwie. Wiem, że droga tam i z powrotem - aż do momentu, gdy mnie odbierze - trwa pół godziny.Moja rodzina opuszcza pokój wraz z dwoma mężczyznami i kobietą i udają się na pokład statku świetlnego. Ja modlę się i medytuję. Wiem, że po jakimś czasie wrócę na Ziemię. Obejmuję i kocham ziemię duchem i sercem i dziękuję jej. Budzę się.
color=#ffcc00]2.Znajduję się na parterze okrągłej wieży o około pięciu piętrach. Pomieszczenie ma średnicę około sześciu metrów. Znajdują się w nim szczeliny okienne, podobne do luków. Pomieszczenie jest nieumeblowane, a jego ściany wykonane są z biało-szarego betonu. Na ścianach nie ma żadnych obrazów. Jestem sam na tym piętrze. Jest tuż przed zmierzchem.
Wiem, że zbliża się inwazja. W budynku, których jest wiele, na wyższych piętrach gromadzi się trochę ludzi. Czekamy na ewakuację.
Rozpinam opaskę na włosach i włosy opadają mi na ramiona. Mam na sobie białą szatę - podobną do długiej togi. Wchodzę na jedno piętro i widzę strażników i ludzi w takich samych szatach jak ja. Ludzie tu są przestraszeni, a ja czuję w sobie bezradność i uznanie.
Tworzymy krąg i klękamy. Modlimy się.
Jestem na parterze okrągłej wieży o pięciu kondygnacjach. Pomieszczenie ma średnicę około sześciu metrów. Są w nim szczeliny okienne, podobne do luków. Pomieszczenie jest nieumeblowane, a jego ściany wykonane są z biało-szarego betonu. Na ścianach nie ma żadnych obrazów. Jestem sam na tym piętrze. Jest tuż przed zmierzchem.Wiem, że zbliża się inwazja. W budynku, których jest wiele, część ludzi zgromadzona jest na wyższych piętrach. Czekamy na ewakuację.Rozpinam opaskę na włosach i włosy opadają mi na ramiona. Mam na sobie białą szatę - podobną do długiej togi. Wchodzę na jedno piętro i widzę strażników i ludzi w takich samych szatach jak ja. Ludzie tu są przestraszeni, a ja czuję w sobie bezradność i uznanie.Tworzymy krąg i klękamy. Modlimy się.Nagle znajduję się na dachu budynku. Widzę liczne statki kosmiczne i mężczyzn w czarnych strojach bojowych, którzy "szturmują" naszą wieżę. Wszędzie czuję podniecenie i uznanie. Ziemia i jej istoty przestały spać. Modlę się. Budzę się.

